Rano dodałam ten rozdział, ale nie wiem co się stało, ucięło go, dlatego teraz wstawiam CAŁY i najmocniej Was przepraszam :c
Gdy tylko weszła do domu, zorientowała się, że czeka ją nieprzyjemna
rozmowa z rodzicami. Obydwoje byli w kuchni. Ojciec siedział przy stole,
natomiast matka oparta była o blat, nerwowo stukając w niego palcami.
-Oo, wy jeszcze nie w pracy?
-Chloe, na miłość boską, gdzieś ty się podziewała?!- zaczęła histerycznie matka.
-Przecież mówiłam, że wychodzę...
-Nie wspominałaś, że nie wrócisz na noc.
-Chciałam wrócić,ale zamknęliście drzwi.
-A...
-A klucze musiały mi gdzieś wypaść
-Więc gdzie spałaś?
-U
Em.- musiała skłamać, gdyby dowiedzieli się, że u Harry'ego zaczęliby
kolejną, niekończącą się gadkę, a tego przecież nie chciała.
-Dziewczyno
co się z tobą dzieje?Dzwonili ze szkoły. Idzie ci coraz gorzej, masz
pełno nieobecności. Co ty sobie w ogóle myślisz?
-Tak wiem,ale..
-Żadnych ale- wtrącił tym razem ojciec - koniec z imprezami, jakimiś wyjściami w środku tygodnia!
-Pf, chyba żartujesz. Nie będę ciągle siedzieć w domu, bo wy tak chcecie. Raz się żyje i nie zamierzam tego zmarnować.
-Właśnie to robisz. Marnujesz się nie chodząc do szkoły.
Kurwa, punkt dla niego.-pomyślała.
-Co wy się tak nagle zaczęliście mną przejmować, huh?
-Jak
możesz tak mówić?! Co się z Tobą stało...?- powiedziała łamiącym głosem
matka. -Od czasu wypadku zaczęłaś się od nas oddalać. Z każdym dniem
jest coraz gorzej- dokończyła, ze łzami w oczach. W końcu wybiegła z
pomieszczenia, nie mogąc powstrzymać płaczu.
-Widzisz co
narobiłaś?!- I wyszedł chcąc wesprzeć żonę, zostawiając przy tym Chloe
sam na sam ze swoimi myślami. Ta stała wciąż nieruchomo przetwarzając
zaistniałą sytuację. Łzy mimowolnie spływały ciurkiem po jej policzkach.
-To wy się oddalacie - wyszeptała.
Jedyne
co teraz czuła, to żal, wyrzuty sumienia i ból, ale przede wszystkim to
ostatnie. Miała dosyć tego cholernego bólu, przyszywającego jej
wnętrze. Poszła czym prędzej na górę do łazienki. Przeszukała całą
półkę. W końcu znalazła to, czego potrzebowała. Weszła do swojego
pokoju, zamknęła drzwi i siadła na podłodze. Podwinęła lewy rękaw i
trzęsącą się ręką przyłożyła żyletkę do nadgarstka. Była jednak zbyt
słaba..a może raczej zbyt silna? Nie, dam radę bez tego cholerstwa.
Rzuciła przedmiot w kąt, chowając twarz w dłonie. Gdy w końcu trochę
się uspokoiła postanowiła stąd wyjść. Odetchnąć. Wyjęła z szafy pierwszą
lepszą bluzę,chciała zmienić spodnie,bo trochę się ubrudziły.Ku jej
zdziwieniu,w kieszeni były jej klucze od domu. Ale...Harry mówił...zrobił to specjalnie?!Ale...po co?!Hm, w sumie co się dziwić, przecież to kretyn. Nie
zważając już zbytnio na to co przed chwilą zauważyła,wsunęła na nogi
białe conversy. Podeszła do lustra. Miała podkrążone, wciąż wilgotne
oczy. Chwyciła gumkę i związała swoje włosy w niezgrabnego koka.
Zajrzała jeszcze do portfela, wyciągnęła z niego banknot i wsunęła do
tylnej kieszeni spodni. Wyszła tylnymi drzwiami. Szła wolno chodnikiem,
patrząc tępo przed siebie. Po drodze weszła jeszcze do sklepu.
Sprzedawca bez problemu podał jej piwo, co trochę ją zdziwiło. Butelkę
schowała pod bluzę kontynuując swoją przechadzkę. W końcu dotarła do
celu - plac zabaw, tu najczęściej przesiadywała w dzieciństwie. Teraz
mało kto tu przychodził, a już na pewno nie o tej porze. Siadła na
huśtawce, zaczęła delikatnie bujać się w przód i w tył. W końcu
przestała, otworzyła butelkę i zaczęła sączyć alkohol. Wiatr delikatnie
rozwiał kosmyki włosów nie związanych gumką.
-Nad czym tak
myślisz, huh? - usłyszała tę charakterystyczną chrypkę. Spojrzała w
stronę Loczka, kąciki jego ust uniosły się w górę. Usiadł na huśtawce
obok.
-Daruj sobie - szepnęła.
-Aż tak źle?
-Gorzej...Co Ty tu w ogóle robisz?
-Czasem tu przychodzę, pomyśleć...nie wiedziałem, że ty też. ..Myślisz, że to Ci pomoże?-spojrzał na piwo.
-Może. Nic Ci do tego.
-Uparta jesteś, wiesz?
-A Ty wkurwiający, wiesz?
-Nie moja wina, że przyszłaś w moje miejsce.
-Twoje miejsce?!- powiedziała oburzona. - Masz może jeszcze jakieś "swoje miejsca"?Chcę wiedzieć, których unikać.
-Lubię Cię wkurzać, jesteś wtedy taka słodka. Zaśmiał się cicho.
-Och proszę Cię, bo się zaczerwienię. Piłeś już coś wcześniej?
-Jestem całkowicie trzeźwy.-puścił jej oczko. Chwilę po tym zabrał jej piwo i upił dużego łyka.
-Teraz
już nie.-skomentowała Chloe. W jego policzkach ukazały się urocze
dołeczki, na które pierwszy raz zwróciła uwagę. Wbrew sobie poczuła jak
jej policzki stają się cieplejsze.
-Oddaj mi piwo, to ja się miałam upić.
-Tylko Ty potrafisz upić się po jednym.
-Pieprz
się.- wstała z huśtawki kierując się ku Loczkowi. Chwyciła za swoją
butelkę. Mocny podmuch wiatru zniszczył jej słabo związanego koka, gumka
upadła na ziemię, a jej długie, falowane włosy zostały rozwiane na
wszystkie strony.
-Tak Ci zdecydowanie najlepiej.- powiedział.
Przykucnęła po gumkę, tak, że jej głowa była blisko krocza Hazzy.
Podniosła ją i spojrzała w górę. Chłopak śmiesznie poruszył brwiami.
-Ale z Ciebie zbok!
-Ze mnie? To ty przede mną klękasz.
-Przestań.
-Ale co?
-Wszystko. O co Ci chodzi? Jeszcze kilka dni temu chciałeś zabić mnie wzrokiem. Skąd ta zmiana?
-Nikt
nie powiedział, że Cię lubię.- wystawił jej język,a ona pchnęła go
żartobliwie w ramię. Pierwszy raz uśmiechnęła się szczerze w jego
towarzystwie.
Siadła z powrotem na "swojej" huśtawce, Harry natomiast sięgnął do głębokiej kieszeni i wyjął piwo.
-Jaja sobie robisz?! Upiłeś mi tyle, a masz swoje.
-To
dla Twojego dobra- puścił jej oczko. - Miałem iść na imprezę ale jakoś
mi się odechciało, więc kupiłem mały asortyment...rozumiesz.
Gdy
wypili alkohol,rozmawiali jeszcze trochę,a raczej wykłócali się. W końcu
Harry wstał,stanął na przeciwko Chloe i zaczął popychać huśtawkę, na
której siedziała.
-Yyy, co ty kurwa robisz?
-Musisz wstawiać 'kurwa' w każde możliwe miejsce?
-A co kurwa, może mi zabronisz?
Zaczęli się oboje śmiać. Muszę jeszcze raz zobaczyć jej szczery uśmiech, który zawsze tak przede mną ukrywa-pomyślał.
-Lepiej mocno się trzymaj. Huśtawka unosiła się coraz wyżej.
-Aaaa, weź już przestaań..Harry! Harry do cholery!- była wystraszona, ale zaraz zaczęła się śmiać na całe gardło. Tak jest!- na jego policzkach ponownie ukazały się dołeczki.W końcu przestał ją huśtać.
-Przez chwilę czułam się jak mała dziewczynka- mówiła, dalej się śmiejąc.
-Tak też wyglądałaś- skomentował ją Styles.
-Ej...niedobrze mi.
-Ale...chyba nie aż tak niedobrze,żeby...no wiesz?
-Um, lepiej się odsuń.
Pobiegła bardziej w krzaki, żeby nie było tak widać.Gdy na chwilę przestała wymiotować krzyknęła:
-Idź stąd! Nie chcę żebyś to oglądał,ok?!
Znowu
ją "złapało", ale chłopak miał inne plany, podszedł do niej, zgarnął
jej włosy, wyjął gumkę z jej tylnej kieszeni spodni i związał
długie,falowane włosy dziewczyny tak, żeby jej nie przeszkadzały. Znowu.
Znowu jest świadkiem mojego rzygania. I znowu mi przy tym pomaga.Świetnie.
W końcu wstała.
-Um...dzięki.-
uśmiechnęła się nieśmiało. -Ale nie musiałeś tego robić! Mówiłam żebyś
poszedł, nie widziałbyś tego wszystkiego...
-Daj spokój. Często mam takie widoki.
-Ok...To co,wracamy?
Szli powoli w stronę swoich domów.
-Chloe...
Złapał mocno jej dłoń. Spojrzała na niego pytającym wzrokiem, próbując
wyrwać się z uścisku, jednak chłopak był zbyt silny. Wystraszyła się,
nie wiedziała czego się może po nim spodziewać. Był taki...zmienny? Tak,
to słowo chyba dobrze go określało.
-Bo wiesz...cały czas zachowywałem się jak idiota i...
Nie wierzę...On chce mnie przeprosić? ON? Harry Styles nigdy nie przeprasza.
Chwycił jej drugą dłoń, stali teraz na przeciwko siebie, patrząc sobie w
oczy. Przez chwilę nie wiedział co miał powiedzieć, zahipnotyzowany
śliczną dziewczyną.
-Iii... Zaczął się do niej przybliżać. Serce
waliło w piersi Chloe jak szalone. Dotknął policzkiem o różowiejący
policzek dziewczyny, szepcąc do jej ucha: "Przepraszam". Jego duże
dłonie puściły jej malutkie,przenosząc się na talię dziewczyny.
Przyciągnął ją do siebie i przytulił. Ona natomiast osłupiała
odwzajemniła to, mocno wtulając się w chłopaka. Tak bardzo potrzebowała
się do kogoś przytulić. Wydawało jej się jakby w środku wnętrzności się
przewracały. Czuła się taka bezpieczna,jak...jak nigdy. Dodatkowo
procenty powodowały delikatny szum w jej głowie. Nagle jednak
oprzytomniała i oderwała się do Harry'ego. Spojrzała znów w jego zielone
tęczówki.
-Nie mówisz poważnie,prawda?
-Nigdy nie byłem
bardziej poważny. Przypomniała sobie scenę, kiedy była u niego w domu, a
on wciskał jej kit, że spali razem (w sensie seks xd). Powiedział
dokładnie to samo. Najwidoczniej Styles widząc minę dziewczyny też o tym pomyślał, bo zaczął :
-Nie, na prawdę Cię przepraszam, to było szczeniackie. Nikogo nie powinno się tak traktować.
-Albo najebałeś się tym piwem, albo coś wcześniej brałeś.- zaczęła się śmiać i ruszyła dalej. Harry podążył za nią. Nie powinnam z nim w ogóle rozmawiać. Szczególnie po tym jak mnie nabrał. Co się ze mną dzieje?! Całą drogę szli w ciszy, jednak w głowie Chloe było na prawdę głośno. Gdy byli już pod domem Harry zaczął: No, to do zobaczenia w szkole.- uśmiechnął się lekko, pocałował w policzek.
-Nie. Dotykaj. Mnie.
-Jezu. To tylko przyjacielski buziak w policzek.
-Nie jesteś, nie byłeś, ani nigdy nie będziesz moim przyjacielem. Momentalnie spoważniał. W jego oczach pojawiło się coś jakby ból. Nie,to nie możliwe.-pomyślała.
Odwrócił się bez słowa i ruszył w kierunku domu.
-Harry!
Zatrzymał się i spojrzał na nią pytająco.
-Pa. - dokończyła.
Zobaczyła urocze dołeczki. To jej wystarczyło.
**********************
I jaak? :D Ghhh,jestem mega wkurzona,że tak się wcześniej dodało,nieskończone..a ja tego nawet nie zauważyłam ;__; Mam nadzieję, że Was zaciekawiło chociaż trochę :D
A co do wspomnianym wyżej wypadku, wszystkiego dowiecie się w następnych rozdziałach. Do następnego ;) xx