poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 3.

Do jej głowy dochodził jakiś odgłos zza światów. W końcu otworzyła oczy. Już wiedziała co to za dźwięk : budzik.Chciała się podnieść ale silny ból głowy dał o sobie znać. -Auu-syknęła z bólu.
-Uh...już ja to wyłączę-usłyszała męski głos.Nie wierzyła własnym oczom i uszom.
-Co ty do cholery robisz w moim...?!- rozejrzała się  po pomieszczeniu. Próbowała sobie przypomnieć co takiego się wydarzyło,że się tu znalazła. Jednak nie pamiętała szczegółów.
-Dobra,nie wiem jak pijana musiałam być,że tu przyszłam, ale czas na mnie.
Chciała wstać, kiedy zobaczyła, że jest w samych majtkach i bluzce na ramiączkach. Harry zauważył jej minę. Strasznie go to rozbawiło. - Co,już nie pamiętasz? Byłaś na prawdę niezła. - puścił jej oczko. Dziewczynę zatkało. -Cco?! Chyba nie mówisz poważnie...
-Nigdy nie byłem poważniejszy.
Chloe patrzyła tępo przed siebie,łzy napłynęły jej do oczu. W końcu rozpłakała się na dobre. Harry podszedł do niej i ją przytulił. -Eej,nie martw się...Może nie jesteś w ciąży.
Dziewczyna spojrzała na niego z niedowierzaniem i przerażeniem. Schowała twarz w dłoniach. W końcu szepnął.- Żartowałem idiotko, choćbym był upity w cztery dupy nie przespałbym się z tobą.. *zrobił minę w stylu "Bitch,please.." * Nigdy nie widział jej tak wściekłej. Wstała z łóżka jak porażona, nie zważając już na to, w jakim jest stroju. Wzięła swoje rzeczy i ubierała się w pośpiechu. Powtarzała ciągle w nerwach : Idiota, kretyn, debil, nie cierpię cię.
Hm,może trochę przesadziłem.- pomyślał. Jednak nie mógł się zdobyć na to, żeby ją przeprosić. Zbiegła po schodach, kierując się ku wyjściu. Niestety drzwi były zamknięte.
-STYLES!
-Czego się drzesz?- mówił spokojnie, schodząc powoli po schodach.
-Otworzysz łaskawie drzwi?
-Wiesz,jakoś mi się nie chce. - uśmiechnął się szeroko ukazując dołeczki. Usiadł wygodnie na kanapie i w końcu zapytał : "Może chcesz coś zjeść?" Prychnęła z niedowierzaniem.
-Chcę stąd wyjść- krzyknęła.
-Po co te nerwy? Gdzie się śpieszysz?
-Miałam iść do szkoły. Spojrzał na wyświetlacz w telefonie.
-UPS,nie zdążyłaś.
-Otwórz te cholerne drzwi,albo sama to zrobię. Ani drgnął. Rozejrzała się po pokoju. Pierwszym przedmiotem, który wpadł jej w oko, była doniczka. Bez zastanowienia ją chwyciła. Postanowiła wybić szybę w oknie, przez które mogłaby wyjść. Harry zauważając poczynania dziewczyny, zerwał się z miejsca. Dobiegł do niej w porę i chwycił za nadgarstek ręki, w której trzymała przedmiot.
-Nie chcesz tego robić. szepnął seksownie do jej ucha, wprawiając Chloe w dezorientację.
-Jeśli to jedyny sposób...to owszem.- odparła z trudem, czując na swojej szyi chłodne powietrze wypływające z ust chłopaka. Uśmiechnął się pod nosem, zadowolony, że pod jego wpływem uścisk dłoni dziewczyny na doniczce poluźnia się. Przechwycił ją i odstawił na bok.
-H...Harry...
Spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
-Proszę cię,otwórz drzwi. - kontynuowała najmilszym tonem, jaki mogła z siebie wydobyć.
Czy ja go właśnie poprosiłam?! Cholera...  Na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. Ghh, kurwa no! Czemu ja go o coś poprosiłam?! Idiota ma teraz satysfakcję.
-Czy ja wiem...po tym wszystkim co dla ciebie zrobiłem, zwykłe przepraszam nie wystarczy.
-Czekaj, czekaj. Po wszystkim co dla mnie zrobiłeś?
- Gdyby nie ja nie wiem jak trafiłabyś do domu. Mogłabyś się obudzić u kogoś zupełnie obcego...albo nie obudzić wcale.
- Ty jesteś obcy więc nie widzę różnicy. W jego oczach zagościły jakby smutek?A może rozczarowanie? Zdecydowanie to i to.
-Widzisz?! Znowu taka jesteś.
-Jaka do cholery?!
-Chamska i niewdzięczna.
-Nic o mnie nie wiesz.
-Wiem więcej niż ci się wydaje... Zapanowała głucha cisza. W końcu Chloe zaczęła.
-To otworzysz?
Wskazał palcem na swój policzek.
-Pf, lecę.
-A więc trochę tu posiedzisz.
-Powiedziałeś, że się przespaliśmy.-zmieniła temat.
Zbliżył się do niej. Dzieliło ich teraz tylko kilka centymetrów, co krępowało dziewczynę.
-Faktycznie...to był dość głupi żart. Nie mogła uwierzyć, że to powiedział. Harry Styles przyznał się do błędu?! Dziwne. Spojrzeli sobie prosto w oczy. Pierwszy raz dostrzegła tę piękną, głęboko zieloną  barwę. Nigdy nie zwracała na to uwagi. Jednak jego oczy nie ukazywały tylko koloru. Widziała w nich ból i jakby tęsknotę. Niewiarygodne...Przypomina mi...mnie. Jest taki jaki jest, by ukryć to, co na prawdę czuje...Tak to przynajmniej wygląda. Spuściła głowę w dół, trochę zawstydzona, że tyle się na niego gapiła. Jego kąciki ust lekko uniosły się, gdy zobaczył, jak dziewczyna się rumieni. To wprawiło ją w jeszcze większe zakłopotanie. W końcu wyminął ją i zniknął na chwilę. Zaraz jednak wrócił do drzwi, przekręcając kluczem w zamku. Uchylił je odrobinę. - Możesz iść.
Uśmiechnęła się lekko i podeszła niepewnie do wyjścia, lecz on zatarasował jej drogę.
-Teraz to chyba już mi się należy.-znowu wskazał na policzek.
-Ugh, niech stracę.
Wspięła się na palcach chcąc dosięgnąć policzka Hazzy, jednak on gwałtownym ruchem przekręcił głowę tak, że cmoknęli się w usta. Chloe szybko się odsunęła i zmierzyła go wzrokiem.
-Tania sztuczka.- powiedziała, starając ukryć onieśmielenie.
-Na którą dałaś się nabrać- dokończył,za co też dostał z łokcia w bok.
-Jesteś nienormalny.
-Też cię lubię,Chloe.


                                                                       ***
Siemkaa :D Mam nadzieję, że Was nie zanudzam...xd Proszę, komentujcie i dodawajcie się do obserwujących,pleease :) Kolejny już za kilka dni.

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 2.

Siedział na łóżku 'trzymając twarz w dłoniach'.Oh,jak mi przykro,czyżby Pan rozpieszczony bachor nie dostał obiadku na czas?-zaśmiała się w myśli.Mimo to, jakoś dziwnie zrobiło jej się na sercu.A jak serio coś się stało?...Nawet jeśli,nie powinno mnie to obchodzić. Starała się nie myśleć co mogło przytrafić się chłopakowi,zeszła na dół,podgrzała sobie obiad w mikrofali.Nagle muzyka przestała grać.
-Głośniej się nie dało?!-usłyszała głos ojca.
-Też Cię miło widzieć tatusiu...Co tak wcześnie?
-Chciałabyś,żebym wrócił później?A może żebym w ogóle nie wracał?
Przeraziła ją ta myśl.
-Nie?Chciałam być miła i z Tobą normalnie pogadać?Jak widać się nie da.-odsunęła talerz i wstała od stołu.Poszła szybko na górę do swojego pokoju.Położyła się na łóżku,łzy napłynęły jej do oczu.Nie płacz idiotko.-pomyślała i otarła pierwszą łzę.Nie minęła chwila,doszedł jej sms od Emily.: "Chloe!Dzisiaj,18,impreza u Joe'ego.Idziemy,nie?:D "
-"No jasne.Będę czekać pod Twoim domem,za piętnaście szósta.See ya.xx "
Uśmiech pojawił się na jej twarzy.Hm,w co by się tu ubrać...Przeglądała ubrania w szafie.Niee,w tym byłam w zeszłym tygodniu.W końcu wybrała TO .
Większość osób tylko na imprezach normalnie z nią gadała.W szkole jakby się bali?Uważała,że to dziwne,ale nie zaprzątała sobie tym zbytnio głowy.
Poprawiła makijaż i dosłownie wybiegła z domu nie chcąc spóźnić się po raz kolejny.Zaraz była pod domem Emily.Puściła jej sygnał.Normalnie by weszła,ale wiedziała,że jej rodzice są w domu.Niezbyt się lubili,uważali że ma zły wpływ na ich córkę.
-O,już jesteś-Emily uśmiechnęła się szeroko na widok przyjaciółki.
-Wow,Em!Zajebiście wyglądasz-odpowiedziała,a dziewczyna lekko się zarumieniła.
U Joe'ego było mnóstwo osób.
E.:-Ma nieźle nasrane do gara,że robi takie imprezy w środku tygodnia.
Ch.:-My też,że na takie w środku tygodnia przychodzimy.
Spojrzały  się na siebie i zaczęły śmiać.Joe był kolegą z ich klasy,często robił domówki,al w miarę 'grzecznie'.
-Ejejej!Jeśli chcecie palić,to za dom! Moi starzy wracają nad ranem.-oświadczył chłopak. Poszły więc za budynek.
-Emily...chyba nie zamierzasz..
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz.-odpowiedziała,podpalając papierosa.-Chcesz?
-Nie,mama czasem pali.Nienawidzę tego.
Zaraz zaczęła się krztusić.-Łee,ohyda.
-Haha,widzisz,to nie dla dzieci-Chloe zabrała jej fajkę z ręki i wręczyła pierwszemu lepszemu kolesiowi.
-I kto to mówi-wskazała na alkohol,który spożywała Chloe.
-Patrz,twój kochany sąsiad też zawitał!
-Ja pierdole-powiedziała,dostrzegając Stylesa.Poszła po kolejnego drinka.
-wiesz Em,ja się będę zbierać.-wydukała.
-No coś ty,już?
-Zamierzam iść jutro do szkoły-za dużo lekcji już opuściłam.
-Ok.Alee...na pewno dasz radę dojść do domu?
-A wyglądam jakbym miała nie dać rady?  Zaczęła śmiać się jak idiotka.Poszła jeszcze do organizatora imprezy.
-Joe,mówię ci, zaepista impresa...dawno się tak nie bawiłam.
-Hah,dzięki mała.Zamówić ci taksówkę?
-Nie,dzięki,spacerek dobrze mi zrobi.
Zaczęła kierować się do wyjścia.Nie spodziewała się,że z imprezy wychodzi ktoś jeszcze.
-Buu! Złapał ją za ramiona,na co podskoczyła lekko wystraszona.
-Ugh,co ty tu robisz?!
-Idę do domu? Też był podpity,ale na pewno nie tak jak dziewczyna.
-Daleko jeszcze?
-No,w twoim tępie,bardzo daleko.
-W ogóle,dlaczego ja rozmawiam z tym idiotą - burknęła.
-Hm?O kim mówisz?
-O tobie.
Zaśmiał się pod nosem.-Dziewczynki w twoim wieku nie powinny spożywać alkoholu.
Gdy tylko to powiedział wpadła w furię,zaczęła go walić pięściami, z łzami w oczach krzyczała,że go nienawidzi.
-Jej,spokojnie..Cii,Chloe.Chloe!Żartowałem. Przytulił ją mocno,tak,że nie mogła się ruszyć. -Puść mnie.
Zrobił o co prosiła,jednak obejmował ją ramieniem,by nie upadła.
-Dam radę iść sama.
-Nie byłbym tego taki pewien.
Gdy byli już pod jej domem zaczęła :
-Włożysz mi?
-Co?!
-To znaczy: wyjmiesz mi?...Noo...klucze z kieszeni zboku.
Styles zaśmiał się z niej po raz kolejny.-Eh,już miałem nadzieję...
"Pomacał" jej kieszenie,ale w żadnej nie było kluczy.
-No bez jaj.Szarpnęła za klamkę. -Kurwa,zamknęli na noc.
-To chodź,pójdziemy do mnie-zaproponował.
-Chyba kpisz.
-Dobra,więc będziesz spała tu,na wycieraczce.Pa. I ruszył w stronę swojego mieszkania.Zaraz usłyszał jednak,że dziewczyna zwraca to,co wypiła.Zawrócił i podbiegł do niej.
Omg,jaka wpadka-pomyślała. A co jak mi zrobi zdjęcie i gdzieś to wstawi?!
On natomiast odgarnął włosy z jej twarzy,tak żeby ich 'nie pobrudziła'.
-Już? Lepiej ci?
-Tak. Dzi...dzięki.
Weszli do jego domu.
-Masz być cicho,rozumiesz?! - Mhm.
-No,do góry-wskazał schody.Weszła na pierwsze trzy i by upadła,ale w porę ją złapał.
-Miało być po cichu! W końcu wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju.
-Rozebrać cię?-spojrzał z cwaniackim uśmieszkiem.
-Jeb się.-szepnęła.
-Wolałbym ciebie. Pokazała mu środkowy palec,na co się zaśmiał.Ledwo doszła do łazienki.Siedziała tam z pół godziny.Wyszła w samej bluzce na ramiączkach i majtkach.
-Uhuhuu...bluzkę też mogłaś zdjąć.
-Dobranoc.-rzuciła się na łóżko.
-Dobranoc mała.-wszedł do niej pod kołdrę.
-Erm...tak jakby wypierdalaj?
-Erm..to moje łóżko?
-Ugh.-zakryła się poduszką i zasnęła.Harry za chwilę też odleciał w krainę snu.


                                                                      ***

I jak? Proooszę,komentujcie co myślicie :(
Do następnego.xx

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 1.

Kolejny dzień.Wstała,odświeżyła się,uczesała,zrobiła delikatny makijaż i niechętnie wybrała ciuchy z szafy.Spojrzała na zegarek. Znowu się spóźnię.UPS.
Zbiegła po schodach do kuchni.
-To na razie.
-A śniadanie?-zapytała matka ziewając.
-Nie zdążę.Wezmę sobie jabłko. Wrzuciła owoc do torby.
-Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia,szczególnie w twoim wieku powinnaś...
-Już nie udawaj,że się o mnie troszczysz.Cześć.
Wyszła trzaskając drzwiami.Wzięła głęboki wdech. Obym go nie spotkała...Dziwne,osoba której nienawidziła zajmowała ponad 50% jej myśli. Droga do szkoły trwała ok. 10 minut.He he hee,nie widziałam go.Czasem warto się spóźnić.-pomyślała otwierając drzwi budynku. W tej samej chwili ktoś chciał z niego wyjść.
-Oh,przepr...-zaczął chłopak. -Pf,myślałem,że to ktoś ważny - dokończył.
-Jakoś nie specjalnie mi przykro,że jestem powodem twojego rozczarowania.Przesuń się.
-Bo co?
-Gówno.Śpieszę się.
-Szkoła nie jest dla idiotów.
-Dokładnie,też się zastanawiam czemu tu przychodzisz.
Wkurzyły go te słowa.Przycisnął ją do ściany. -Nie pozwalaj sobie za dużo.
-Co ty mi możesz zrobić?Nie boję się ciebie -powiedziała,chociaż serce waliło jej jak szalone.
-Więcej niż myślisz.-szepnął.
-Groźby są karalne.
Zadrżał.-Uh,boję się.-powiedział drwiąco i wyszedł z budynku.
On jest nienormalny.Weszła do klasy.
-Harrison!Jest wtorek.W ciągu dwóch dni spóźniłaś się pięć razy!
-Przepraszam,nie moja wina,że do tej szkoły chodzą debile,którzy po drodze mnie zatrzymują.
-Jeszcze jedno słowo,a pójdziesz na dywanik.Tam się będziesz tłumaczyć.
Zajęła wolne miejsce obok Emily.
-Znowu on?
-Zgadłaś.
-O czym gadaliście?
-To nie była rozmowa.Nie gadam z kimś...
-Nie dość,że się spóźniłaś to jeszcze mi przeszkadzasz!-powiedział nauczyciel.
-Przepraszam-burknęła.
-Nie przepraszaj,tylko się zamknij.
Spojrzała na niego jak na idiotę.
-Ja pierdole,nawet nauczyciele go bronią-szepnęła znowu do Em.
W końcu zadzwonił dzwonek.
-Wiesz,dobrze się uczy,więc go lubią.-powiedziała nagle Emily.
-Co?Aa...ta,i co z tego skoro jest tak na prawdę pojebany.
-Wieesz...tak dobrze go nie znasz.
-Ph,proszę cię.Sama spójrz.
Dziewczyna ujrzała Harry'ego i jakichś innych chłopaków.On szedł na czele 'bandy'.
-Patrz jak się panoszy.A tym dziewczynom zaraz gały wypadną.
-Noo,z wyglądu nie jest taki zły.
-Emily?!Przestań.
-Spojrzał się tu...Ej,on tu idzie.
-Ja pierdole...Co znowu.-pomyślała Chloe.
-Słuchaj,nie życzę sobie takich sytuacji jak dzisiaj rano.
-Lol...też sobie wielu rzeczy nie życzę.Na przykład ciebie w tej szkole.W ogóle,nie odzywaj się do mnie,ugh.
Wyminęła go szybkim krokiem.Jebany dzieciak.Myśli,że jak jest ładny i ma kasę to mu wszystko wolno.Dzisiaj to już w ogóle mu odwala,pewnie wczoraj popił.-Myślała wracając do domu,na szczęście nie było nikogo.Włączyła muzykę na full.Poszła do swojego pokoju rozpakować książki.Jej uwagę przykuło nie zasłonięte okno chłopaka...

 
                                                                          ***

 

Prolog

     Mieszkali na przeciwko siebie,często widywali się w drodze do szkoły.Starała się go unikać.Nienawidziła chłopaka,tak bardzo irytowało ją jego zachowanie.
Dobrze,że przepisałam się do innej klasy,teraz chociaż mam Emily. Ale nie.Szkoły przez tego idiotę nie zmienię.
Wszyscy myśleli,że ona nie ma uczuć.Omijali ją szerokim łukiem,nie wiedzieli jak bardzo cierpi w środku. Cały czas czuła,że czegoś jej brakuje,ale nie wiedziała dokładnie czego.
A on?Kochały się w nim wszystkie dziewczyny.Ale nie Chloe. Może to go bolało?Każdy traktował go z szacunkiem.Jednak tak na prawdę nie miał przyjaciół.No,poza czterema chłopakami : Niall,Louis,Liam i Zayn. Tylko przy nich mógł być prawdziwym sobą.Teraz niestety się nie spotykają. Na pewno nie tak często jak kiedyś.Skype,telefony,smsy i wakacje. Tak nie mógł doczekać się wakacji.Na szczęście wielkimi krokami zbliżał się koniec roku. Będę mógł się z nimi częściej widywać.Nareszcie. Kiedyś,to były czasy.Podnieśli go z wielkiego dołka.Gdyby nie oni...nie wiadomo czy Harry Styles w ogóle by istniał.Wiele im zawdzięczał. Dlaczego musieli wyjechać na drugi koniec kraju? Codziennie zadawał sobie to pytanie,chociaż i tak znał na nie odpowiedź.Teraz musiał myśleć o szkole.Dopiero gdy ją ukończy (1,5 roku) będzie mógł powrócić do przyjaciół.
Wszyscy podziwiali go za to,że mimo tego,że niezły z niego imprezowicz i "bad boy", był całkiem dobrym uczniem.Chloe natomiast szło coraz gorzej...

Wiem,strasznie krótki ten prolog,ale obiecuję,że rozdziały będą dłuższe :) Pierwszy za jakieś 2-3 dni ;)
I jak?Chociaż trochę zaciekawieni? I hope so..:D 

czwartek, 18 kwietnia 2013

Wprowadzenie+Bohaterowie

Czeeść Wszystkim :D

Zapraszam na mojego nowego bloga z opowiadaniem,które mam nadzieję,że Wam się spodoba :) Wcześniej prowadziłam http://one-direction-imaginee.blogspot.com/ ,ale postanowiłam spróbować czegoś trochę innego.Miłego czytania ;)
 Czytanie tego opowiadania nie jest wskazane osobom poniżej 17roku życia, ponieważ są tu ukazane wulgarne i erotyczne treści. Czytasz na własną odpowiedzialność :)



Bohaterowie:


Chloe Harrison - 17 lat. "Trzeba być twardym,walczyć o swoje.Jeśli ktoś odkryje,że jesteś słaby,zniszczy Cię.W dzisiejszym świecie,jedyną osobą,na którą możesz liczyć jesteś ty sam.
Pozory często mylą.


Harry Styles - 17 lat. "Jeśli nie będziesz myśleć o sobie,tylko o wszystkich innych,zginiesz marnie.Mam tylko jedno życie,muszę z niego korzystać.
Miłość?Jest ulotna i tylko rani,więc po co kochać? Jednak pozory mylą.

 Emily Linton - 17 lat. "Staram się wszystkim pomóc,ale jej nie potrafię.Ona po prostu nie chce pomocy,uważa,że sama da sobie radę.Gówno prawda.




Co sądzicie o bohaterach? Jutro dodam prolog :) xx