piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 1.

Kolejny dzień.Wstała,odświeżyła się,uczesała,zrobiła delikatny makijaż i niechętnie wybrała ciuchy z szafy.Spojrzała na zegarek. Znowu się spóźnię.UPS.
Zbiegła po schodach do kuchni.
-To na razie.
-A śniadanie?-zapytała matka ziewając.
-Nie zdążę.Wezmę sobie jabłko. Wrzuciła owoc do torby.
-Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia,szczególnie w twoim wieku powinnaś...
-Już nie udawaj,że się o mnie troszczysz.Cześć.
Wyszła trzaskając drzwiami.Wzięła głęboki wdech. Obym go nie spotkała...Dziwne,osoba której nienawidziła zajmowała ponad 50% jej myśli. Droga do szkoły trwała ok. 10 minut.He he hee,nie widziałam go.Czasem warto się spóźnić.-pomyślała otwierając drzwi budynku. W tej samej chwili ktoś chciał z niego wyjść.
-Oh,przepr...-zaczął chłopak. -Pf,myślałem,że to ktoś ważny - dokończył.
-Jakoś nie specjalnie mi przykro,że jestem powodem twojego rozczarowania.Przesuń się.
-Bo co?
-Gówno.Śpieszę się.
-Szkoła nie jest dla idiotów.
-Dokładnie,też się zastanawiam czemu tu przychodzisz.
Wkurzyły go te słowa.Przycisnął ją do ściany. -Nie pozwalaj sobie za dużo.
-Co ty mi możesz zrobić?Nie boję się ciebie -powiedziała,chociaż serce waliło jej jak szalone.
-Więcej niż myślisz.-szepnął.
-Groźby są karalne.
Zadrżał.-Uh,boję się.-powiedział drwiąco i wyszedł z budynku.
On jest nienormalny.Weszła do klasy.
-Harrison!Jest wtorek.W ciągu dwóch dni spóźniłaś się pięć razy!
-Przepraszam,nie moja wina,że do tej szkoły chodzą debile,którzy po drodze mnie zatrzymują.
-Jeszcze jedno słowo,a pójdziesz na dywanik.Tam się będziesz tłumaczyć.
Zajęła wolne miejsce obok Emily.
-Znowu on?
-Zgadłaś.
-O czym gadaliście?
-To nie była rozmowa.Nie gadam z kimś...
-Nie dość,że się spóźniłaś to jeszcze mi przeszkadzasz!-powiedział nauczyciel.
-Przepraszam-burknęła.
-Nie przepraszaj,tylko się zamknij.
Spojrzała na niego jak na idiotę.
-Ja pierdole,nawet nauczyciele go bronią-szepnęła znowu do Em.
W końcu zadzwonił dzwonek.
-Wiesz,dobrze się uczy,więc go lubią.-powiedziała nagle Emily.
-Co?Aa...ta,i co z tego skoro jest tak na prawdę pojebany.
-Wieesz...tak dobrze go nie znasz.
-Ph,proszę cię.Sama spójrz.
Dziewczyna ujrzała Harry'ego i jakichś innych chłopaków.On szedł na czele 'bandy'.
-Patrz jak się panoszy.A tym dziewczynom zaraz gały wypadną.
-Noo,z wyglądu nie jest taki zły.
-Emily?!Przestań.
-Spojrzał się tu...Ej,on tu idzie.
-Ja pierdole...Co znowu.-pomyślała Chloe.
-Słuchaj,nie życzę sobie takich sytuacji jak dzisiaj rano.
-Lol...też sobie wielu rzeczy nie życzę.Na przykład ciebie w tej szkole.W ogóle,nie odzywaj się do mnie,ugh.
Wyminęła go szybkim krokiem.Jebany dzieciak.Myśli,że jak jest ładny i ma kasę to mu wszystko wolno.Dzisiaj to już w ogóle mu odwala,pewnie wczoraj popił.-Myślała wracając do domu,na szczęście nie było nikogo.Włączyła muzykę na full.Poszła do swojego pokoju rozpakować książki.Jej uwagę przykuło nie zasłonięte okno chłopaka...

 
                                                                          ***

 

1 komentarz:

  1. Ja pierdole !
    Co było w tym oknie !
    Golący się Hazza ?

    Hm, kto się czubi ten się lubi :D

    Pewnie w którym rozdziale i tak się ze sobą prześpią :D

    Hue hue, czekam na kolejne ♥

    Martha ♥

    OdpowiedzUsuń