czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 6.

 Wracała ze szkoły powolnym krokiem, nie obchodził ją padający deszcz. Była wściekła na Harry'ego. Poczuła jak ktoś delikatnie chwyta jej dłoń.-Hi sweetheart.- brakowało jej tego ochrypłego głosu, jednak nic się nie odezwała. Stali teraz na przeciwko siebie.
-Jesteś cała mokra.
-Serio?-powiedziała sarkastycznie i rozejrzała się patrząc na otaczającą ich pogodę, oraz ludzi szukających w pośpiechu "schronienia". Uśmiechnął się.
-Jak chcesz mogę dotrzymać ci towarzystwa...?
-Po co pytasz skoro tak czy tak to zrobisz?-powiedziała zrezygnowana. Ponownie uśmiech zawitał na jego twarzy.
-To niesamowite. Niezależnie od twojego humoru, jesteś taka słodka.
-Że aż mdli,co nie.
-Co ci jest?
-Mi? Nic.
-Chodzi o Jane?
-A więc to Jane. Nie obchodzi mnie twoje życie towarzyskie.
-To nic poważnego. W ogóle to NIC.Chciałem tylko...yh,nieważne.
Ruszyła z powrotem wolnym krokiem. No co chciałeś?
-Chciałem, żebyś była bezpieczna.-odpowiedział na jej niezadane głośno pytanie.
-Nie rozumiem?
-Ludzie zaczęli plotkować, że jesteśmy razem...
-Po prostu się mnie wstydzisz..
-Nie! Chwycił jej nadgarstek. Zrobił to tak nagle i mocno,że dziewczyna od razu zatrzymała się i przerażona patrzyła w jego oczy. Zauważył do jakiego stanu ją doprowadził, więc poluzował swój uścisk i starał się zdobyć na łagodny ton, nie mógł się jednak powstrzymać i kąciki jego ust uniosły się w górę. Był usatysfakcjonowany tym, że ma nad nią kontrolę. Jednak z drugiej strony nie chciał, żeby się go tak bardzo bała. Nigdy nawet przez myśl mu nie przeszło, że mógłby jej zrobić coś złego.
-Nie chciałem, żeby wytykali Cię palcami. - kontynuował.
Nie wiem czy to takie złe, wszyscy by mi zazdrościli, no ale ok..-pomyślała.
-Te wszystkie wyzwiska kierowane w Twoją stronę z ust zazdrosnych dziewczyn.
Po pierwsze: a no chyba że tak,chociaż w dupie mam co powiedzą jakieś puste laski.. Po drugie: jaki on skromny,lol.
Zauważyła jak zacisnął swoją wielką dłoń w pięść. Nie chciałabym być w skórze tego, kogo ta silna pięść by uderzyła... Spojrzała z powrotem na jego twarz. Panował na niej grymas. Zaczęła zastanawiać się nad jego złą naturą. Czy potrafiłby kogoś skrzywdzić? Że psychicznie, to oczywiste, każdy jest do tego zdolny. Ale fizycznie? Analizowała jego posturę. Był idealny, jego perfekcja aż biła po oczach. Jednak, z drugiej strony trochę przerażał. Umięśnione ciało opinało się na jego koszulce. Oczywiste było, że mało kto dałby sobie z nim radę. Wzbudzało to w Chloe jakiś wewnętrzny lęk. Ogólnie wydawał się starszy jak na swój wiek. Z zamyślenia wyrwał ją nieprawdopodobnie delikatny dotyk tej ogromnej dłoni, gładzący jej policzek.
-Chodźmy, bo się przeziębisz. Reszta drogi przebiegła w milczeniu, ale wcale im to nie przeszkadzało. Chloe analizowała wszystkie wypowiedziane przez Harry'ego słowa,a także gesty.
-No, to jesteśmy.- odezwał się w końcu chłopak. - Wejdziesz do mnie?-kontynuował, na co prychnęła.
-Nie,już raz byłam. O raz za dużo. A poza tym trochę zamarzam w tych przemoczonych ciuchach, więc...
-Zdjęłabyś je, a ja wyobrażam już sobie w jaki sposób mógłbym cię rozgrzać.- poruszył brwiami w górę i w dół.
-Idiota. Wracam do domu,cześć.
Jednak Harry zamierzał pożegnać się w inny sposób. Chwycił jej dłonie, pocałował w policzek. Ale to nie wyglądało tak samo, jak ostatnim razem. Teraz robił to dłużej, bardziej zachłannie, chociaż to tylko policzek. Na koniec potarł czule nosem miejsce, które chwilę wcześniej całował. Chloe w ogóle się nie opierała, dlatego też na jego twarzy pokazały się dołeczki.
-Do jutra Chloe.
Wróciła niechętnie do domu. Zdjęła mokre rzeczy, wrzuciła je do prania, a sama wzięła gorący prysznic. Zastanawiała się czy założyć normalne ciuchy czy pidżamę. Wybrała to drugie, i tak już dzisiaj nie zamierzała nigdzie wychodzić, postanowiła też położyć się wcześniej. Zeszła na dół by zaparzyć herbatę, na którą tak bardzo miała herbatę odkąd tylko wyszła ze szkoły. gdy czekała,aż woda się zagotuje, do kuchni weszła mama.
-Cześć skarbie.- pocałowała ją w czubek głowy. - Rozmawiałam dzisiaj z twoją panią od matematyki.
-Oho...ja pierdole, kurwa whyyy ... I..?
-Uzgodniłyśmy, że najlepsze byłyby dla ciebie korepetycje. Ktoś musi ci wszystko dokładnie wytłumaczyć. Iii,co najlepsze, znalazłam już taką osobę! Pierwszą "lekcję" masz jutro po południu, zaraz po tym jak wrócisz ze szkoły, więc się przygotuj.
-Mamoo...dam sobie radę sama.
-Chloe. Proszę cię, bez dyskusji.
-Ugh...I to u nas w domu?
-Tak, proszę cię, posprzątaj w pokoju.
-Ja pierdole.- mruknęła pod nosem.Zajebiście,jeszcze w moim pokoju. Nie cierpię obecności jakichś obcych w Moim Prywatnym pomieszczeniu, to tak jakbym była w kiblu za potrzebą,a ktoś mi tam wparował. Jedno wielkie JA PIERDOLE.
Poszła z gotowym napojem do góry, włączyła muzykę, usiadła wygodnie w swoim ulubionym fotelu i powoli sączyła bardzo ciepłą ciecz. Gdy skończyła podgarnęła nie tylko w swoim pokoju, ale też na całym piętrze. Zgasiła światło, już miała się położyć, ale zanim to zrobiła odchyliła kawałek zasłony. Harry miał zapaloną tylko lampkę, szedł z ręcznikiem na ramieniu, w samych bokserkach, miał wilgotne włosy, musiał przed chwilą wyjść spod prysznica. Chloe wzięła głębszy oddech. O kurwa, jakie on ma ciało... W tej samej chwili jego wzrok powędrował na okno dziewczyny. Odskoczyła do tyłu jak poparzona.Oby mnie nie widział,oby mnie nie widział.
Szła już w stronę łóżka, lecz zatrzymał ją dźwięk SMS-a. Spojrzała na wyświetlacz. Serce zaczęło bić szybciej w piersi dziewczyny, gdy zobaczyła "Harry". Niepewnie otworzyła wiadomość.Uspokoiło ją : "Słodkich snów kochanie <3 xx " Położyła się i zasnęła.

 _______________________________________________________________________________

Sunęła wolno szkolnym korytarzem. Chciała, żeby lekcje jak najszybciej się skończyły. Emily źle się poczuła i nie przyszła tego dnia. Harry'ego też nigdzie nie widziała. Jednak ktoś gwałtownie odwrócił ją o 180 stopni. Nie wiedziała co się dzieje. Poczuła tylko jak usta Harry'ego (?) mocno wczepiają się w jej. Odruchowo starała się go odepchnąć, ale chłopak dalej napierał. W końcu jednak przestał.
-Co ty odpierdalasz? - wysyczała tak, że tylko Loczek to usłyszał. Na jego usta wkradł się chytry uśmieszek.-Nie wstydzę się Ciebie.- szepnął do jej ucha.Otworzyła szerzej oczy przypominając sobie swój wczorajszy zarzut. Ciepły dreszcz przeszedł jej ciało. Szybko oprzytomniała czując na sobie wzrok nie tylko zazdrosnych dziewczyn, ale też całej reszty zdziwionych chłopaków oraz nauczycieli. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Harry zauważył jej zdenerwowanie. Przytulił ją i znów szepnął.
-Dam Ci teraz buziaka w policzek, pożegnamy się i pójdziemy obydwoje w innym kierunku,pod swoje sale, jak gdyby nigdy nic,ok?
-Nie...-odparła błagalnym tonem, co bardzo zdziwiło chłopaka.-Proszę odprowadź mnie...potknę się i upadnę przez te wszystkie palące spojrzenia,rozumiesz? Nie pozwól mi upaść...
W jej oczach dostrzegł zbierające się łzy. Co się stało z twardą,bez wstydliwą Chloe? Gdzie jej upór, nie przejmowanie się tym co pomyślą inni?- tysiące myśli zatruwało umysł chłopaka. Spojrzał jej prosto w oczy ze współczuciem oraz złością. Tak, najchętniej dałby obie w twarz za to do jakiego stanu ją doprowadził. Bała się. Cholernie widać było po niej strach. Objął dziewczynę ramieniem i zrobił to, o co wcześniej prosiła. "Puścił" ją dopiero pod salą, w której miała mieć kolejną lekcję. Troskliwie potarł dłońmi o jej ramiona.
-Przepraszam.-mruknął cicho. Popatrzył jeszcze chwilę na Chloe, której wzrok utkwiony był na czubkach swoich butów. Miała ochotę przytulić, może nawet pocałować.Powiedzieć, że przecież nic takiego się nie stało, że już się dobrze czuje i nie ma mu nic za złe. Ale to nie do końca była prawda. Czuła złość. Po cholerę mnie pocałował przy wszystkich?! "Nie wstydzę się ciebie" - super, mógł to okazać w inny sposób. Po co to robił skoro i tak do mnie nic nie czuje?!  Nieważne teraz były jej uczucia. Nie mogła zrobić tego czego chciała. Ciało ją paraliżowało. Stała. Stała i kątem oka patrzyła jak odchodzi a wraz z nim jej serce uspokaja się, zaczyna bić normalnie.
Chwilę potem podeszła do niej Kate. Ona chce ze mną gadać?! Od początku roku zamieniłyśmy...nie,chwila, w ogóle z nią nie rozmawiałam...
-Cześć Chloe.- zamrugała śmiesznie oczami i wymusiła uśmiech.
-Cześć..?
-Słuuchaaj, nie powinnam się wtrącać,ale wieesz...*zakręciła sobie palec wokół długich włosów* - czy TY z HARRYM...to tak serio?
-Masz rację, nie powinnaś się wtrącać.Chciała ją wyminąć,ale ta chwyciła za jej łokieć.
-Dam ci radę, nie zakochuj się. Rzuci cię po waszym pierwszym seksie,tak jak było ze mną.- uśmiechnęła się triumfalnie.
-Widocznie nie byłaś wystarczająco dobra.- puściła jej oczko i odeszła. Zaraz się znowu odwrócę i przyjebię tej suce lfklsddfsmfkldf. Muszę się uspokoić,wdech,wydech...
Droga do domu przebiegła w miarę przyzwoicie, muzyka dobiegająca z słuchawek Chloe koiła jej nerwy. Jednak to,a raczej kogo zobaczyła w swoim pokoju totalnie zwaliło ją z nóg.

                                                      **************************

No to 6 już za nami :D Jak się podobało ? Dość długo nie dodawałam, więc postarałam się żeby był dłuższy...mam nadzieję,że jest w miarę ok. 
Do następnego! Love.xx





niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 5.

Weszła po cichu do domu, do swojego pokoju. Było tak jakoś czyściej. O nie.Przypomniała jej się rzucona w kąt żyletka. Zaczęła przeszukiwać cały pokój, ale nie mogła jej znaleźć. Kurwa,jaka wpadka.Dlaczego ja tego nie schowałam?! I czemu weszła do mojego pokoju?! Pewnie myśli, że się tnę. Ciekawe jak na to zareaguje...Ugh nie tak miało wyjść. Ok,spokojnie. Wdech,wydech. Przecież wcale tego nie zrobiłam. Może mama nie wejdzie na ten temat...Zdjęła z siebie bluzę, rzuciła się na łóżko. Zaczęła myśleć o Harrym. Nie mogła nikomu o niczym powiedzieć, na pewno nie teraz,postanowiła więc napisać o tym w pamiętniku. Przeglądała poprzednie strony. Wszędzie widniał wpis : "Nienawidzę Harry'ego Stylesa." Otworzyła wreszcie na nową stronę i zaczęła pisać. Nie wiem co się ze mną dzieje. Na pewno nie jest dobrze, bo...ok. zacznę od początku. Byłam na imprezie. ON też tam był. Odprowadził mnie pod dom, ale okazało się, że nie wzięłam kluczy. Musiałam więc iść do niego. SAM mi to zaproponował. I...spałam z nim w jednym łóżku! :O Na dodatek następnego dnia cmoknęliśmy się w usta. Co prawda przypadkowo ale...(OMG jakie on ma delikatne usta *.* ) Miałam nadzieję, że to na tyle, nadal będziemy się wzajemnie nie cierpieć...jednak wróciłam do domu,okazało się,że klucze ciągle były w mojej kieszeni. Zrobił to specjalnie! Jestem tego w 100% pewna. Potem znowu się spotkaliśmy, dużo rozmawialiśmy. Miałam okazję się do niego przytulić. Nigdy tego nie zapomnę. Czułam się tak dobrze...Noo...ale najgorsze jest to, że ja...ja go chyba zaczynam lubić. Te jego dołeczki *.* A oczy! Są takie...cały czas mogłabym w nie patrzeć. Jego zapach,awh,aż mi się w głowie kręci. Także ten...mogę stwierdzić, że NIE nienawidzę już Harry'ego Stylesa...
Przerwało jej pukanie do drzwi. Szybko schowała pamiętnik do półki,pod stertę ubrań.
-Mogę wejść?- odezwała się mama.
-Wejdź.
Siadła koło córki na łóżku.
-Chloe...chciałam z Tobą porozmawiać. bo, ja nie wiem czy Ty wiesz. Znaczy myślałam,że wiesz,ale teraz to...dociera do mnie,że...
-Mamo?
-Kochanie, przecież zawsze możesz z nami porozmawiać, i ze mną, i z tatą. Albo tylko ze mną, jak wolisz.
-Albo tylko z tatą,hehe.
-Chloe. Mówię serio.
-Okay. Już się zamykam.
-Pomyśl, przecież łatwiej byłoby ci podzielić się ze swoimi problemami. Tak to musisz cały ciężar dźwigać sama. Masz przecież nas, Emily, Harry'ego..
-Harry'ego?! Co? Skąd o nim wiesz?! Matka chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Widziałam was parę razy, wygląda na to, że się lubicie.
-Co?Nie, wręcz przeciwnie.
-Ale...no dobrze,nie ważne. Chodzi mi o to, że nie jesteś tu sama.
-Nie będę się nikomu zwierzać. To moja sprawa.Co to kogo obchodzi?Moje problemy-sama muszę sobie z nimi poradzić.
-Z żyletką, to chyba nie do końca sama.-takiej odpowiedzi Chloe się nie spodziewała. Czuła jak łzy cisną do jej oczu, żeby zaraz wypłynąć.
-SAMA! Nie pocięłam się. Widzisz?!-podciągnęła rękawy.- Miałam to zrobić,ale...
Matka mocno ją przytuliła.
-Chloe,do cholery.Kocham Cię,ja,tata,Emily...i na pewno wiele innych ośób. Nie chcę,żebyś cierpiała,rozumiesz?
-Ja...też was kocham.-tylko tyle zdołała wydusić. Przytuliły się jeszcze mocno.
-Powiedz,co Cię boli?- nalegała matka.
-Chciałabym wiedzieć. Czuję...pustkę.Jakby mi kogoś albo czegoś brakowało. Jakby ktoś mi coś zabrał. Tam, ze środka.Rozdarł, wyciągnął, ale nie zaszył dziury. Rozumiesz?
-Moje biedactwo, jestem pewna,że ktoś wkrótce zapełni tę pustkę. Musisz tylko jeszcze trochę poczekać skarbie.
Chloe uśmiechnęła się.-Dziękuję,że starasz się mi pomóc. Dam ci znać, gdyby coś się działo.-powiedziała,żeby nie martwić mamy. Ta tylko się uśmiechnęła.
-Masz ochotę na coś pysznego?
-Co masz na myśli?
-Naleśniki z truskawkami,bitą śmietaną i polewą...czekoladową,prawda?
-Aww,mamo,błagam zróbmy to teraz.
Zeszły na dół do kuchni przygotować kolację. Po pysznym posiłku,obejrzeli wspólnie jakąś komedię. Chloe poszła do swojego pokoju,przygotowała łóżko do spania, spakowała się. Następnie wzięła gorący prysznic. Lekko podsuszyła długie włosy. Spojrzała na zegarek. Było przed północą. Zgasiła światło i weszła pod zimną jeszcze kołdrę. Zamknęła oczy i jak zwykle przekręciła się na bok. Inaczej nie mogła zasnąć. Jednak usłyszała dźwięk SMS-a. Niechętnie wstała, sięgnęła po telefon i z powrotem siadła na łóżku. Była przekonana,że to Emily, jednak gdy spojrzała na wyświetlacz ukazał jej się nieznany numer. Otworzyła wiadomość. "Zgasiłaś już światło,więc wnioskuję,że idziesz spać...Dobranoc.Harry.xx"
P.S Ładna pidżamka ;)
Zorientowała się,że nie zasłoniła okien. Zapaliła lampkę i podeszła do okna.W tej samej chwili Harry wyjrzał,uśmiechnął się szeroko i zaczął jej machać. Idiota .Stuknęła się palcem w czoło,na co zaśmiał się jeszcze bardziej. W końcu zasłoniła zasłony,położyła się i zmęczona całym dniem usnęła.
*Następny dzień*
Już rano? Ugh,muszę zmienić dźwięk budzika. Rzygam słysząc tą melodię.Nacisnęła odpowiedni przycisk,wyłączając denerwujący ją odgłos.Wczoraj nareszcie zmusiła się do tego, żeby przygotować sobie wszystko na następny dzień. Założyła więc TO. Doprowadziła się do porządku, zjadła śniadanie i wyszła. Był ciepły, słoneczny dzień, co dodatkowo poprawiło jej humor. Nie mogła sobie przypomnieć kiedy ostatnio szła z tak pozytywnym nastawieniem do szkoły. Postanowiła wziąć się w garść. Koniec ze spóźnianiem się, nadmiernymi imprezami, koniec z 'nienawidzeniem Harry'ego Stylesa'. Kochać go nie zamierzała, ale w sumie nie miała już podstaw, żeby go tak odrębnie traktować. Szła pod swoją salę szukając wzrokiem Emily. W końcu natrafiły na siebie nawzajem.
-Czeeeść kochanie- Em uścisnęła przyjaciółkę. - Słuchaj, ale mam newsa!
-Dajesz.- powiedziała Chloe bez emocji.
-Harry Styles ma dziewczynę!
-CO?!...Jak?Znaczy...skąd wiesz?
-Cała szkoła już wie!
Serce zaczęło mocniej bić w klatce dziewczyny.
-A więc-kontynuowała Em-ktoś widział ich wczoraj wieczorem jak się obściskiwali. W sumie...z opisu nawet podobna do ciebie,hahah.
Na twarzy Chloe pojawiły się rumieńce.
-Emily...Ta popatrzyła na nią pytająco. Nie musiała jednak nic więcej mówić.
-Ty?!Serio?Ale...Chloe?!
-Ciszej idiotko!Tak, to byłam ja. Ale chyba cię powaliło, że z nim jestem. Never ever.
-Więęc?
Opowiedziała jej całą historię. Nie tak bardzo szczegółowo,ale jednak.
-Jak komuś cokolwiek piśniesz...wiesz,że nie masz życia?-uśmiechnęła się sarkastycznie.
-Kurwa mać. Jestem twoją przyjaciółką.Nie zamierzam nikomu nic mówić.Tylko po prostu...wow.Że ty z nim normalnie gadałaś..WOW!
-Haha,kocham cię Em.
Rozmowę przerwał im dzwonek na lekcje. Niechętnie weszły do sali,gdzie czekały je 45min znienawidzonej matematyki. Chloe usłyszała kilka niemiłych słów od swojej "ulubionej" nauczycielki, która zaczęła przypominać jej, iż przez następny rok w tej samej klasie,tylko,że z innymi uczniami powinno jej się wszystko utrwalić.
-Chloe,chciałabym Ci pomóc w tej matmie,ale dobrze wiesz,że ja też ledwo co zaliczyłam i nadal nic nie kumam..
-Błagam, tylko nie zamartwiaj się znowu, że "nie jesteś w stanie mi pomóc". Wszystko rozumiem.No, może oprócz matmy.
Zaczęły śmiać się jak idiotki.
-Wiesz Em, myślę,że gdyby ktoś przez dłuższą chwilę słuchał naszych rozmów stwierdziłby, że jesteśmy jebnięte.
-Taa, nie dziwiłabym się tej osobie.
I znowu wybuchnęły niepohamowanym śmiechem. Gdy już się opanowały siadły pod salą, w ciszy czekając na kolejną lekcję.
Nigdzie GO nie ma. Jeszcze kilka dni temu byłabym z tego powodu w siódmym niebie...a teraz...
-O czym tak intensywnie myślisz?-zapytała nagle rozbawiona Emily.
-Hm?...A niee,nic.
-Ej,tak się zastanawiam...Dzisiaj jeszcze nie spotkałyśmy Stylesa,nie?Dziiwne, zawsze nas prześladował.Może nie przyszedł,bo nie mógł się pozbierać po wczorajszym spotkaniu?-poruszyła śmiesznie brwiami,szczerząc się.
-Przerażasz mnie dziewczyno.
-Why?
-Czytasz mi w myślach czy co?
-Uuuuu...czyli jednak COŚ było..?-uśmiech nie schodził z jej ust.
-Nie.Chodzi mi o to,że...ugh,nie ważne.-powiedziała zrezygnowana.
-Ekhm.O wilku mowa.Ale może lepiej nie patrz.
-Co?Dlacze... Kto.To.Kurwa.Jest?!
Zobaczyła Harry'ego obściskującego się z jakąś dziewczyną.


                                                      ************************************

Tak więc ten,noo...obiecałam,że będzie rozdział w czerwcu,załapałam się :P
Serio Was przepraszam,że aż tak długo,ale miałam przesrane w szkole,delikatnie mówiąc.No i dalej nie jest dobrze,bo mam poprawkę z matmy w sierpniu ;/ Ale będę się starać jak tylko mogę,żeby wstawiać kolejne rozdziały :)
Następna sprawa... PONAD TYSIĄC WYŚWIETLEŃ ajksdjkkfsvec,baaaardzo dziękuję,kocham Was :")
A więc dalej.. : jakoś nawet nie pomyślałam,żeby o tym wcześniej napisać, więc zrobię to tu,ale też dodam przy tamtej pierwszej notce,iż : Czytanie tego opowiadania nie jest wskazane osobom poniżej 17roku życia, ponieważ są tu ukazane wulgarne i erotyczne treści (co do tych erotycznych to dopiero przed wami xd) Czytasz na własną odpowiedzialność :)
Także do następnego,love.xx

niedziela, 26 maja 2013

Ogłoszenie...

Dosyć długo już nic nie dodawałam...Myślę, że będę bardziej fair, uświadamiając Wam przyczynę.
A więc, jestem w pierwszej klasie liceum i zaczęłam sobie nie radzić z nauką. Mam straszną sytuację z kilku przedmiotów i jak na razie muszę się na nich maksymalnie skupić, żeby wszystko popoprawiać :/ Właśnie dlatego nie mam czasu na pisanie...Zresztą, nawet jeśli, to i tak rodzice nie pozwalają mi siedzieć tyle przy kompie -.-
Myślę,że następny rozdział pojawi się dopiero w czerwcu, mniej więcej w środku/pod koniec miesiąca.
Strasznie Was przepraszam, mam nadzieję, że zrozumiecie...
Do następnego <3 :)

niedziela, 5 maja 2013

Rozdzial 4.

Rano dodałam ten rozdział, ale nie wiem co się stało, ucięło go, dlatego teraz wstawiam CAŁY i najmocniej Was przepraszam :c




 Gdy tylko weszła do domu, zorientowała się, że czeka ją nieprzyjemna rozmowa z rodzicami. Obydwoje byli w kuchni. Ojciec siedział przy stole, natomiast matka oparta była o blat, nerwowo stukając w niego palcami.
-Oo, wy jeszcze nie w pracy?
-Chloe, na miłość boską, gdzieś ty się podziewała?!- zaczęła histerycznie matka.
-Przecież mówiłam, że wychodzę...
-Nie wspominałaś, że nie wrócisz na noc.
-Chciałam wrócić,ale zamknęliście drzwi.
-A...
-A klucze musiały mi gdzieś wypaść
-Więc gdzie spałaś?
-U Em.- musiała skłamać, gdyby dowiedzieli się, że u Harry'ego zaczęliby kolejną, niekończącą się gadkę, a tego przecież nie chciała.
-Dziewczyno co się z tobą dzieje?Dzwonili ze szkoły. Idzie ci coraz gorzej, masz pełno nieobecności. Co ty sobie w ogóle myślisz?
-Tak wiem,ale..
-Żadnych ale- wtrącił tym razem ojciec - koniec z imprezami, jakimiś wyjściami w środku tygodnia!
-Pf, chyba żartujesz. Nie będę ciągle siedzieć w domu, bo wy tak chcecie. Raz się żyje i nie zamierzam tego zmarnować.
-Właśnie to robisz. Marnujesz się nie chodząc do szkoły.
Kurwa, punkt dla niego.-pomyślała.
-Co wy się tak nagle zaczęliście mną przejmować, huh?
-Jak możesz tak mówić?! Co się z Tobą stało...?- powiedziała łamiącym głosem matka. -Od czasu wypadku zaczęłaś się od nas oddalać. Z każdym dniem jest coraz gorzej- dokończyła, ze łzami w oczach. W końcu wybiegła z pomieszczenia, nie mogąc powstrzymać płaczu.
-Widzisz co narobiłaś?!- I wyszedł chcąc wesprzeć żonę, zostawiając przy tym Chloe sam na sam ze swoimi myślami. Ta stała wciąż nieruchomo przetwarzając zaistniałą sytuację. Łzy mimowolnie spływały ciurkiem po jej policzkach.
-To wy się oddalacie - wyszeptała.
Jedyne co teraz czuła, to żal, wyrzuty sumienia i ból, ale przede wszystkim to ostatnie. Miała dosyć tego cholernego bólu, przyszywającego jej wnętrze. Poszła czym prędzej na górę do łazienki. Przeszukała całą półkę. W końcu znalazła to, czego potrzebowała. Weszła do swojego pokoju, zamknęła drzwi i siadła na podłodze. Podwinęła lewy rękaw i trzęsącą się ręką przyłożyła żyletkę do nadgarstka. Była jednak zbyt słaba..a może raczej zbyt silna? Nie, dam radę bez tego cholerstwa. Rzuciła  przedmiot w kąt, chowając twarz w dłonie. Gdy w końcu trochę się uspokoiła postanowiła stąd wyjść. Odetchnąć. Wyjęła z szafy pierwszą lepszą bluzę,chciała zmienić spodnie,bo trochę się ubrudziły.Ku jej zdziwieniu,w kieszeni były jej klucze od domu. Ale...Harry mówił...zrobił to specjalnie?!Ale...po co?!Hm, w sumie co się dziwić, przecież to kretyn. Nie zważając już zbytnio na to co przed chwilą zauważyła,wsunęła na nogi białe conversy. Podeszła do lustra. Miała podkrążone, wciąż wilgotne oczy. Chwyciła gumkę i związała swoje włosy w niezgrabnego koka. Zajrzała jeszcze do portfela, wyciągnęła z niego banknot i wsunęła do tylnej kieszeni spodni. Wyszła tylnymi drzwiami. Szła wolno chodnikiem, patrząc tępo przed siebie. Po drodze weszła jeszcze do sklepu. Sprzedawca bez problemu podał jej piwo, co trochę ją zdziwiło. Butelkę schowała pod bluzę kontynuując swoją przechadzkę. W końcu dotarła do celu - plac zabaw, tu najczęściej przesiadywała w dzieciństwie. Teraz mało kto tu przychodził, a już na pewno nie o tej porze. Siadła na huśtawce, zaczęła delikatnie bujać się w przód i w tył. W końcu przestała, otworzyła butelkę i zaczęła sączyć alkohol. Wiatr delikatnie rozwiał kosmyki  włosów nie związanych gumką.
-Nad czym tak myślisz, huh? - usłyszała tę charakterystyczną chrypkę. Spojrzała w stronę Loczka, kąciki jego ust uniosły się w górę. Usiadł na huśtawce obok.
-Daruj sobie - szepnęła.
-Aż tak źle?
-Gorzej...Co Ty tu w ogóle robisz?
-Czasem tu przychodzę, pomyśleć...nie wiedziałem, że ty też. ..Myślisz, że to Ci pomoże?-spojrzał na piwo.
-Może. Nic Ci do tego.
-Uparta jesteś, wiesz?
-A Ty wkurwiający, wiesz?
-Nie moja wina, że przyszłaś w moje miejsce.
-Twoje miejsce?!- powiedziała oburzona. - Masz może jeszcze jakieś "swoje miejsca"?Chcę wiedzieć, których unikać.
-Lubię Cię wkurzać, jesteś wtedy taka słodka. Zaśmiał się cicho.
-Och proszę Cię, bo się zaczerwienię. Piłeś już coś wcześniej?
-Jestem całkowicie trzeźwy.-puścił jej oczko. Chwilę po tym zabrał jej piwo i upił dużego łyka.
-Teraz już nie.-skomentowała Chloe. W jego policzkach ukazały się urocze dołeczki, na które pierwszy raz zwróciła uwagę. Wbrew sobie poczuła jak jej policzki stają się cieplejsze.
-Oddaj mi piwo, to ja się miałam upić.
-Tylko Ty potrafisz upić się po jednym.
-Pieprz się.- wstała z huśtawki kierując się ku Loczkowi. Chwyciła za swoją butelkę. Mocny podmuch wiatru zniszczył jej słabo związanego koka, gumka upadła na ziemię, a jej długie, falowane włosy zostały rozwiane na wszystkie strony.
-Tak Ci zdecydowanie najlepiej.- powiedział. Przykucnęła po gumkę, tak, że jej głowa była blisko krocza Hazzy. Podniosła ją i spojrzała w górę. Chłopak śmiesznie poruszył brwiami.
-Ale z Ciebie zbok!
-Ze mnie? To ty przede mną klękasz.
-Przestań.
-Ale co?
-Wszystko. O co Ci chodzi? Jeszcze kilka dni temu chciałeś zabić mnie wzrokiem. Skąd ta zmiana?
-Nikt nie powiedział, że Cię lubię.- wystawił jej język,a ona pchnęła go żartobliwie w ramię. Pierwszy raz uśmiechnęła się szczerze w jego towarzystwie.
Siadła z powrotem na "swojej" huśtawce, Harry natomiast sięgnął do głębokiej kieszeni i wyjął piwo.
-Jaja sobie robisz?! Upiłeś mi tyle, a masz swoje.
-To dla Twojego dobra- puścił jej oczko. - Miałem iść na imprezę ale jakoś mi się odechciało, więc kupiłem mały asortyment...rozumiesz.
Gdy wypili alkohol,rozmawiali jeszcze trochę,a raczej wykłócali się. W końcu Harry wstał,stanął na przeciwko Chloe i zaczął popychać huśtawkę, na której siedziała.
-Yyy, co ty kurwa robisz?
-Musisz wstawiać 'kurwa' w każde możliwe miejsce?
-A co kurwa, może mi zabronisz?
Zaczęli się oboje śmiać. Muszę jeszcze raz zobaczyć jej szczery uśmiech, który zawsze tak przede mną ukrywa-pomyślał.
-Lepiej mocno się trzymaj. Huśtawka unosiła się coraz wyżej.
-Aaaa, weź już przestaań..Harry! Harry do cholery!- była wystraszona, ale zaraz zaczęła się śmiać na całe gardło. Tak jest!- na jego policzkach ponownie ukazały się dołeczki.W końcu przestał ją huśtać.
-Przez chwilę czułam się jak mała dziewczynka- mówiła, dalej się śmiejąc.
-Tak też wyglądałaś- skomentował ją Styles.
-Ej...niedobrze mi.
-Ale...chyba nie aż tak niedobrze,żeby...no wiesz?
-Um, lepiej się odsuń.
Pobiegła bardziej w krzaki, żeby nie było tak widać.Gdy na chwilę przestała wymiotować krzyknęła:
-Idź stąd! Nie chcę żebyś to oglądał,ok?!
Znowu ją "złapało", ale chłopak miał inne plany, podszedł do niej, zgarnął jej włosy, wyjął gumkę z jej tylnej kieszeni spodni i związał długie,falowane włosy dziewczyny tak, żeby jej nie przeszkadzały. Znowu.
Znowu jest świadkiem mojego rzygania. I znowu mi przy tym pomaga.Świetnie.
W końcu wstała.
-Um...dzięki.- uśmiechnęła się nieśmiało. -Ale nie musiałeś tego robić! Mówiłam żebyś poszedł, nie widziałbyś tego wszystkiego...
-Daj spokój. Często mam takie widoki.
-Ok...To co,wracamy?
Szli powoli w stronę swoich domów.
-Chloe... Złapał mocno jej dłoń. Spojrzała na niego pytającym wzrokiem, próbując wyrwać się z uścisku, jednak chłopak był zbyt silny. Wystraszyła się, nie wiedziała czego się może po nim spodziewać. Był taki...zmienny? Tak, to słowo chyba dobrze go określało.
-Bo wiesz...cały czas zachowywałem się jak idiota i...
Nie wierzę...On chce mnie przeprosić? ON? Harry Styles nigdy nie przeprasza. Chwycił jej drugą dłoń, stali teraz na przeciwko siebie, patrząc sobie w oczy. Przez chwilę nie wiedział co miał powiedzieć, zahipnotyzowany śliczną dziewczyną.
-Iii... Zaczął się do niej przybliżać. Serce waliło w piersi Chloe jak szalone. Dotknął policzkiem o różowiejący policzek dziewczyny, szepcąc do jej ucha: "Przepraszam". Jego duże dłonie puściły jej malutkie,przenosząc się na talię dziewczyny. Przyciągnął ją do siebie i przytulił. Ona natomiast osłupiała odwzajemniła to, mocno wtulając się w chłopaka. Tak bardzo potrzebowała się do kogoś przytulić. Wydawało jej się jakby w środku wnętrzności się przewracały. Czuła się taka bezpieczna,jak...jak nigdy. Dodatkowo procenty powodowały delikatny szum w jej głowie. Nagle jednak oprzytomniała i oderwała się do Harry'ego. Spojrzała znów w jego zielone tęczówki.
-Nie mówisz poważnie,prawda?
-Nigdy nie byłem bardziej poważny. Przypomniała sobie scenę, kiedy była u niego w domu, a on wciskał jej kit, że spali razem (w sensie seks xd). Powiedział dokładnie to samo. Najwidoczniej Styles widząc minę dziewczyny też o tym pomyślał, bo zaczął :
-Nie, na prawdę Cię przepraszam, to było szczeniackie. Nikogo nie powinno się tak traktować.
-Albo najebałeś się tym piwem, albo coś wcześniej brałeś.- zaczęła się śmiać i ruszyła dalej. Harry podążył za  nią. Nie powinnam z nim w ogóle rozmawiać. Szczególnie po tym jak mnie nabrał. Co się ze mną dzieje?! Całą drogę szli w ciszy, jednak w głowie Chloe było na prawdę głośno. Gdy byli już pod domem Harry zaczął: No, to do zobaczenia w szkole.- uśmiechnął się lekko, pocałował w policzek.
-Nie. Dotykaj. Mnie.
-Jezu. To tylko przyjacielski buziak w policzek.
-Nie jesteś, nie byłeś, ani nigdy nie będziesz moim przyjacielem.   Momentalnie spoważniał. W jego oczach pojawiło się coś jakby ból. Nie,to nie możliwe.-pomyślała.
Odwrócił się bez słowa i ruszył w kierunku domu.
-Harry!
Zatrzymał się i spojrzał na nią pytająco.
-Pa. - dokończyła.
Zobaczyła urocze dołeczki. To jej wystarczyło.

                                                          **********************


I jaak? :D Ghhh,jestem mega wkurzona,że tak się wcześniej dodało,nieskończone..a ja tego nawet nie zauważyłam ;__; Mam nadzieję, że Was zaciekawiło chociaż trochę :D
A co do wspomnianym wyżej wypadku, wszystkiego dowiecie się w następnych rozdziałach. Do następnego ;) xx 

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 3.

Do jej głowy dochodził jakiś odgłos zza światów. W końcu otworzyła oczy. Już wiedziała co to za dźwięk : budzik.Chciała się podnieść ale silny ból głowy dał o sobie znać. -Auu-syknęła z bólu.
-Uh...już ja to wyłączę-usłyszała męski głos.Nie wierzyła własnym oczom i uszom.
-Co ty do cholery robisz w moim...?!- rozejrzała się  po pomieszczeniu. Próbowała sobie przypomnieć co takiego się wydarzyło,że się tu znalazła. Jednak nie pamiętała szczegółów.
-Dobra,nie wiem jak pijana musiałam być,że tu przyszłam, ale czas na mnie.
Chciała wstać, kiedy zobaczyła, że jest w samych majtkach i bluzce na ramiączkach. Harry zauważył jej minę. Strasznie go to rozbawiło. - Co,już nie pamiętasz? Byłaś na prawdę niezła. - puścił jej oczko. Dziewczynę zatkało. -Cco?! Chyba nie mówisz poważnie...
-Nigdy nie byłem poważniejszy.
Chloe patrzyła tępo przed siebie,łzy napłynęły jej do oczu. W końcu rozpłakała się na dobre. Harry podszedł do niej i ją przytulił. -Eej,nie martw się...Może nie jesteś w ciąży.
Dziewczyna spojrzała na niego z niedowierzaniem i przerażeniem. Schowała twarz w dłoniach. W końcu szepnął.- Żartowałem idiotko, choćbym był upity w cztery dupy nie przespałbym się z tobą.. *zrobił minę w stylu "Bitch,please.." * Nigdy nie widział jej tak wściekłej. Wstała z łóżka jak porażona, nie zważając już na to, w jakim jest stroju. Wzięła swoje rzeczy i ubierała się w pośpiechu. Powtarzała ciągle w nerwach : Idiota, kretyn, debil, nie cierpię cię.
Hm,może trochę przesadziłem.- pomyślał. Jednak nie mógł się zdobyć na to, żeby ją przeprosić. Zbiegła po schodach, kierując się ku wyjściu. Niestety drzwi były zamknięte.
-STYLES!
-Czego się drzesz?- mówił spokojnie, schodząc powoli po schodach.
-Otworzysz łaskawie drzwi?
-Wiesz,jakoś mi się nie chce. - uśmiechnął się szeroko ukazując dołeczki. Usiadł wygodnie na kanapie i w końcu zapytał : "Może chcesz coś zjeść?" Prychnęła z niedowierzaniem.
-Chcę stąd wyjść- krzyknęła.
-Po co te nerwy? Gdzie się śpieszysz?
-Miałam iść do szkoły. Spojrzał na wyświetlacz w telefonie.
-UPS,nie zdążyłaś.
-Otwórz te cholerne drzwi,albo sama to zrobię. Ani drgnął. Rozejrzała się po pokoju. Pierwszym przedmiotem, który wpadł jej w oko, była doniczka. Bez zastanowienia ją chwyciła. Postanowiła wybić szybę w oknie, przez które mogłaby wyjść. Harry zauważając poczynania dziewczyny, zerwał się z miejsca. Dobiegł do niej w porę i chwycił za nadgarstek ręki, w której trzymała przedmiot.
-Nie chcesz tego robić. szepnął seksownie do jej ucha, wprawiając Chloe w dezorientację.
-Jeśli to jedyny sposób...to owszem.- odparła z trudem, czując na swojej szyi chłodne powietrze wypływające z ust chłopaka. Uśmiechnął się pod nosem, zadowolony, że pod jego wpływem uścisk dłoni dziewczyny na doniczce poluźnia się. Przechwycił ją i odstawił na bok.
-H...Harry...
Spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
-Proszę cię,otwórz drzwi. - kontynuowała najmilszym tonem, jaki mogła z siebie wydobyć.
Czy ja go właśnie poprosiłam?! Cholera...  Na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. Ghh, kurwa no! Czemu ja go o coś poprosiłam?! Idiota ma teraz satysfakcję.
-Czy ja wiem...po tym wszystkim co dla ciebie zrobiłem, zwykłe przepraszam nie wystarczy.
-Czekaj, czekaj. Po wszystkim co dla mnie zrobiłeś?
- Gdyby nie ja nie wiem jak trafiłabyś do domu. Mogłabyś się obudzić u kogoś zupełnie obcego...albo nie obudzić wcale.
- Ty jesteś obcy więc nie widzę różnicy. W jego oczach zagościły jakby smutek?A może rozczarowanie? Zdecydowanie to i to.
-Widzisz?! Znowu taka jesteś.
-Jaka do cholery?!
-Chamska i niewdzięczna.
-Nic o mnie nie wiesz.
-Wiem więcej niż ci się wydaje... Zapanowała głucha cisza. W końcu Chloe zaczęła.
-To otworzysz?
Wskazał palcem na swój policzek.
-Pf, lecę.
-A więc trochę tu posiedzisz.
-Powiedziałeś, że się przespaliśmy.-zmieniła temat.
Zbliżył się do niej. Dzieliło ich teraz tylko kilka centymetrów, co krępowało dziewczynę.
-Faktycznie...to był dość głupi żart. Nie mogła uwierzyć, że to powiedział. Harry Styles przyznał się do błędu?! Dziwne. Spojrzeli sobie prosto w oczy. Pierwszy raz dostrzegła tę piękną, głęboko zieloną  barwę. Nigdy nie zwracała na to uwagi. Jednak jego oczy nie ukazywały tylko koloru. Widziała w nich ból i jakby tęsknotę. Niewiarygodne...Przypomina mi...mnie. Jest taki jaki jest, by ukryć to, co na prawdę czuje...Tak to przynajmniej wygląda. Spuściła głowę w dół, trochę zawstydzona, że tyle się na niego gapiła. Jego kąciki ust lekko uniosły się, gdy zobaczył, jak dziewczyna się rumieni. To wprawiło ją w jeszcze większe zakłopotanie. W końcu wyminął ją i zniknął na chwilę. Zaraz jednak wrócił do drzwi, przekręcając kluczem w zamku. Uchylił je odrobinę. - Możesz iść.
Uśmiechnęła się lekko i podeszła niepewnie do wyjścia, lecz on zatarasował jej drogę.
-Teraz to chyba już mi się należy.-znowu wskazał na policzek.
-Ugh, niech stracę.
Wspięła się na palcach chcąc dosięgnąć policzka Hazzy, jednak on gwałtownym ruchem przekręcił głowę tak, że cmoknęli się w usta. Chloe szybko się odsunęła i zmierzyła go wzrokiem.
-Tania sztuczka.- powiedziała, starając ukryć onieśmielenie.
-Na którą dałaś się nabrać- dokończył,za co też dostał z łokcia w bok.
-Jesteś nienormalny.
-Też cię lubię,Chloe.


                                                                       ***
Siemkaa :D Mam nadzieję, że Was nie zanudzam...xd Proszę, komentujcie i dodawajcie się do obserwujących,pleease :) Kolejny już za kilka dni.

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 2.

Siedział na łóżku 'trzymając twarz w dłoniach'.Oh,jak mi przykro,czyżby Pan rozpieszczony bachor nie dostał obiadku na czas?-zaśmiała się w myśli.Mimo to, jakoś dziwnie zrobiło jej się na sercu.A jak serio coś się stało?...Nawet jeśli,nie powinno mnie to obchodzić. Starała się nie myśleć co mogło przytrafić się chłopakowi,zeszła na dół,podgrzała sobie obiad w mikrofali.Nagle muzyka przestała grać.
-Głośniej się nie dało?!-usłyszała głos ojca.
-Też Cię miło widzieć tatusiu...Co tak wcześnie?
-Chciałabyś,żebym wrócił później?A może żebym w ogóle nie wracał?
Przeraziła ją ta myśl.
-Nie?Chciałam być miła i z Tobą normalnie pogadać?Jak widać się nie da.-odsunęła talerz i wstała od stołu.Poszła szybko na górę do swojego pokoju.Położyła się na łóżku,łzy napłynęły jej do oczu.Nie płacz idiotko.-pomyślała i otarła pierwszą łzę.Nie minęła chwila,doszedł jej sms od Emily.: "Chloe!Dzisiaj,18,impreza u Joe'ego.Idziemy,nie?:D "
-"No jasne.Będę czekać pod Twoim domem,za piętnaście szósta.See ya.xx "
Uśmiech pojawił się na jej twarzy.Hm,w co by się tu ubrać...Przeglądała ubrania w szafie.Niee,w tym byłam w zeszłym tygodniu.W końcu wybrała TO .
Większość osób tylko na imprezach normalnie z nią gadała.W szkole jakby się bali?Uważała,że to dziwne,ale nie zaprzątała sobie tym zbytnio głowy.
Poprawiła makijaż i dosłownie wybiegła z domu nie chcąc spóźnić się po raz kolejny.Zaraz była pod domem Emily.Puściła jej sygnał.Normalnie by weszła,ale wiedziała,że jej rodzice są w domu.Niezbyt się lubili,uważali że ma zły wpływ na ich córkę.
-O,już jesteś-Emily uśmiechnęła się szeroko na widok przyjaciółki.
-Wow,Em!Zajebiście wyglądasz-odpowiedziała,a dziewczyna lekko się zarumieniła.
U Joe'ego było mnóstwo osób.
E.:-Ma nieźle nasrane do gara,że robi takie imprezy w środku tygodnia.
Ch.:-My też,że na takie w środku tygodnia przychodzimy.
Spojrzały  się na siebie i zaczęły śmiać.Joe był kolegą z ich klasy,często robił domówki,al w miarę 'grzecznie'.
-Ejejej!Jeśli chcecie palić,to za dom! Moi starzy wracają nad ranem.-oświadczył chłopak. Poszły więc za budynek.
-Emily...chyba nie zamierzasz..
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz.-odpowiedziała,podpalając papierosa.-Chcesz?
-Nie,mama czasem pali.Nienawidzę tego.
Zaraz zaczęła się krztusić.-Łee,ohyda.
-Haha,widzisz,to nie dla dzieci-Chloe zabrała jej fajkę z ręki i wręczyła pierwszemu lepszemu kolesiowi.
-I kto to mówi-wskazała na alkohol,który spożywała Chloe.
-Patrz,twój kochany sąsiad też zawitał!
-Ja pierdole-powiedziała,dostrzegając Stylesa.Poszła po kolejnego drinka.
-wiesz Em,ja się będę zbierać.-wydukała.
-No coś ty,już?
-Zamierzam iść jutro do szkoły-za dużo lekcji już opuściłam.
-Ok.Alee...na pewno dasz radę dojść do domu?
-A wyglądam jakbym miała nie dać rady?  Zaczęła śmiać się jak idiotka.Poszła jeszcze do organizatora imprezy.
-Joe,mówię ci, zaepista impresa...dawno się tak nie bawiłam.
-Hah,dzięki mała.Zamówić ci taksówkę?
-Nie,dzięki,spacerek dobrze mi zrobi.
Zaczęła kierować się do wyjścia.Nie spodziewała się,że z imprezy wychodzi ktoś jeszcze.
-Buu! Złapał ją za ramiona,na co podskoczyła lekko wystraszona.
-Ugh,co ty tu robisz?!
-Idę do domu? Też był podpity,ale na pewno nie tak jak dziewczyna.
-Daleko jeszcze?
-No,w twoim tępie,bardzo daleko.
-W ogóle,dlaczego ja rozmawiam z tym idiotą - burknęła.
-Hm?O kim mówisz?
-O tobie.
Zaśmiał się pod nosem.-Dziewczynki w twoim wieku nie powinny spożywać alkoholu.
Gdy tylko to powiedział wpadła w furię,zaczęła go walić pięściami, z łzami w oczach krzyczała,że go nienawidzi.
-Jej,spokojnie..Cii,Chloe.Chloe!Żartowałem. Przytulił ją mocno,tak,że nie mogła się ruszyć. -Puść mnie.
Zrobił o co prosiła,jednak obejmował ją ramieniem,by nie upadła.
-Dam radę iść sama.
-Nie byłbym tego taki pewien.
Gdy byli już pod jej domem zaczęła :
-Włożysz mi?
-Co?!
-To znaczy: wyjmiesz mi?...Noo...klucze z kieszeni zboku.
Styles zaśmiał się z niej po raz kolejny.-Eh,już miałem nadzieję...
"Pomacał" jej kieszenie,ale w żadnej nie było kluczy.
-No bez jaj.Szarpnęła za klamkę. -Kurwa,zamknęli na noc.
-To chodź,pójdziemy do mnie-zaproponował.
-Chyba kpisz.
-Dobra,więc będziesz spała tu,na wycieraczce.Pa. I ruszył w stronę swojego mieszkania.Zaraz usłyszał jednak,że dziewczyna zwraca to,co wypiła.Zawrócił i podbiegł do niej.
Omg,jaka wpadka-pomyślała. A co jak mi zrobi zdjęcie i gdzieś to wstawi?!
On natomiast odgarnął włosy z jej twarzy,tak żeby ich 'nie pobrudziła'.
-Już? Lepiej ci?
-Tak. Dzi...dzięki.
Weszli do jego domu.
-Masz być cicho,rozumiesz?! - Mhm.
-No,do góry-wskazał schody.Weszła na pierwsze trzy i by upadła,ale w porę ją złapał.
-Miało być po cichu! W końcu wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju.
-Rozebrać cię?-spojrzał z cwaniackim uśmieszkiem.
-Jeb się.-szepnęła.
-Wolałbym ciebie. Pokazała mu środkowy palec,na co się zaśmiał.Ledwo doszła do łazienki.Siedziała tam z pół godziny.Wyszła w samej bluzce na ramiączkach i majtkach.
-Uhuhuu...bluzkę też mogłaś zdjąć.
-Dobranoc.-rzuciła się na łóżko.
-Dobranoc mała.-wszedł do niej pod kołdrę.
-Erm...tak jakby wypierdalaj?
-Erm..to moje łóżko?
-Ugh.-zakryła się poduszką i zasnęła.Harry za chwilę też odleciał w krainę snu.


                                                                      ***

I jak? Proooszę,komentujcie co myślicie :(
Do następnego.xx

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 1.

Kolejny dzień.Wstała,odświeżyła się,uczesała,zrobiła delikatny makijaż i niechętnie wybrała ciuchy z szafy.Spojrzała na zegarek. Znowu się spóźnię.UPS.
Zbiegła po schodach do kuchni.
-To na razie.
-A śniadanie?-zapytała matka ziewając.
-Nie zdążę.Wezmę sobie jabłko. Wrzuciła owoc do torby.
-Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia,szczególnie w twoim wieku powinnaś...
-Już nie udawaj,że się o mnie troszczysz.Cześć.
Wyszła trzaskając drzwiami.Wzięła głęboki wdech. Obym go nie spotkała...Dziwne,osoba której nienawidziła zajmowała ponad 50% jej myśli. Droga do szkoły trwała ok. 10 minut.He he hee,nie widziałam go.Czasem warto się spóźnić.-pomyślała otwierając drzwi budynku. W tej samej chwili ktoś chciał z niego wyjść.
-Oh,przepr...-zaczął chłopak. -Pf,myślałem,że to ktoś ważny - dokończył.
-Jakoś nie specjalnie mi przykro,że jestem powodem twojego rozczarowania.Przesuń się.
-Bo co?
-Gówno.Śpieszę się.
-Szkoła nie jest dla idiotów.
-Dokładnie,też się zastanawiam czemu tu przychodzisz.
Wkurzyły go te słowa.Przycisnął ją do ściany. -Nie pozwalaj sobie za dużo.
-Co ty mi możesz zrobić?Nie boję się ciebie -powiedziała,chociaż serce waliło jej jak szalone.
-Więcej niż myślisz.-szepnął.
-Groźby są karalne.
Zadrżał.-Uh,boję się.-powiedział drwiąco i wyszedł z budynku.
On jest nienormalny.Weszła do klasy.
-Harrison!Jest wtorek.W ciągu dwóch dni spóźniłaś się pięć razy!
-Przepraszam,nie moja wina,że do tej szkoły chodzą debile,którzy po drodze mnie zatrzymują.
-Jeszcze jedno słowo,a pójdziesz na dywanik.Tam się będziesz tłumaczyć.
Zajęła wolne miejsce obok Emily.
-Znowu on?
-Zgadłaś.
-O czym gadaliście?
-To nie była rozmowa.Nie gadam z kimś...
-Nie dość,że się spóźniłaś to jeszcze mi przeszkadzasz!-powiedział nauczyciel.
-Przepraszam-burknęła.
-Nie przepraszaj,tylko się zamknij.
Spojrzała na niego jak na idiotę.
-Ja pierdole,nawet nauczyciele go bronią-szepnęła znowu do Em.
W końcu zadzwonił dzwonek.
-Wiesz,dobrze się uczy,więc go lubią.-powiedziała nagle Emily.
-Co?Aa...ta,i co z tego skoro jest tak na prawdę pojebany.
-Wieesz...tak dobrze go nie znasz.
-Ph,proszę cię.Sama spójrz.
Dziewczyna ujrzała Harry'ego i jakichś innych chłopaków.On szedł na czele 'bandy'.
-Patrz jak się panoszy.A tym dziewczynom zaraz gały wypadną.
-Noo,z wyglądu nie jest taki zły.
-Emily?!Przestań.
-Spojrzał się tu...Ej,on tu idzie.
-Ja pierdole...Co znowu.-pomyślała Chloe.
-Słuchaj,nie życzę sobie takich sytuacji jak dzisiaj rano.
-Lol...też sobie wielu rzeczy nie życzę.Na przykład ciebie w tej szkole.W ogóle,nie odzywaj się do mnie,ugh.
Wyminęła go szybkim krokiem.Jebany dzieciak.Myśli,że jak jest ładny i ma kasę to mu wszystko wolno.Dzisiaj to już w ogóle mu odwala,pewnie wczoraj popił.-Myślała wracając do domu,na szczęście nie było nikogo.Włączyła muzykę na full.Poszła do swojego pokoju rozpakować książki.Jej uwagę przykuło nie zasłonięte okno chłopaka...

 
                                                                          ***

 

Prolog

     Mieszkali na przeciwko siebie,często widywali się w drodze do szkoły.Starała się go unikać.Nienawidziła chłopaka,tak bardzo irytowało ją jego zachowanie.
Dobrze,że przepisałam się do innej klasy,teraz chociaż mam Emily. Ale nie.Szkoły przez tego idiotę nie zmienię.
Wszyscy myśleli,że ona nie ma uczuć.Omijali ją szerokim łukiem,nie wiedzieli jak bardzo cierpi w środku. Cały czas czuła,że czegoś jej brakuje,ale nie wiedziała dokładnie czego.
A on?Kochały się w nim wszystkie dziewczyny.Ale nie Chloe. Może to go bolało?Każdy traktował go z szacunkiem.Jednak tak na prawdę nie miał przyjaciół.No,poza czterema chłopakami : Niall,Louis,Liam i Zayn. Tylko przy nich mógł być prawdziwym sobą.Teraz niestety się nie spotykają. Na pewno nie tak często jak kiedyś.Skype,telefony,smsy i wakacje. Tak nie mógł doczekać się wakacji.Na szczęście wielkimi krokami zbliżał się koniec roku. Będę mógł się z nimi częściej widywać.Nareszcie. Kiedyś,to były czasy.Podnieśli go z wielkiego dołka.Gdyby nie oni...nie wiadomo czy Harry Styles w ogóle by istniał.Wiele im zawdzięczał. Dlaczego musieli wyjechać na drugi koniec kraju? Codziennie zadawał sobie to pytanie,chociaż i tak znał na nie odpowiedź.Teraz musiał myśleć o szkole.Dopiero gdy ją ukończy (1,5 roku) będzie mógł powrócić do przyjaciół.
Wszyscy podziwiali go za to,że mimo tego,że niezły z niego imprezowicz i "bad boy", był całkiem dobrym uczniem.Chloe natomiast szło coraz gorzej...

Wiem,strasznie krótki ten prolog,ale obiecuję,że rozdziały będą dłuższe :) Pierwszy za jakieś 2-3 dni ;)
I jak?Chociaż trochę zaciekawieni? I hope so..:D 

czwartek, 18 kwietnia 2013

Wprowadzenie+Bohaterowie

Czeeść Wszystkim :D

Zapraszam na mojego nowego bloga z opowiadaniem,które mam nadzieję,że Wam się spodoba :) Wcześniej prowadziłam http://one-direction-imaginee.blogspot.com/ ,ale postanowiłam spróbować czegoś trochę innego.Miłego czytania ;)
 Czytanie tego opowiadania nie jest wskazane osobom poniżej 17roku życia, ponieważ są tu ukazane wulgarne i erotyczne treści. Czytasz na własną odpowiedzialność :)



Bohaterowie:


Chloe Harrison - 17 lat. "Trzeba być twardym,walczyć o swoje.Jeśli ktoś odkryje,że jesteś słaby,zniszczy Cię.W dzisiejszym świecie,jedyną osobą,na którą możesz liczyć jesteś ty sam.
Pozory często mylą.


Harry Styles - 17 lat. "Jeśli nie będziesz myśleć o sobie,tylko o wszystkich innych,zginiesz marnie.Mam tylko jedno życie,muszę z niego korzystać.
Miłość?Jest ulotna i tylko rani,więc po co kochać? Jednak pozory mylą.

 Emily Linton - 17 lat. "Staram się wszystkim pomóc,ale jej nie potrafię.Ona po prostu nie chce pomocy,uważa,że sama da sobie radę.Gówno prawda.




Co sądzicie o bohaterach? Jutro dodam prolog :) xx